Znów opowiadam o Peru w szkołach. Tym razem średnich. Nie tylko o tym, że Peru to surowa pustynia, gęsta dżungla i wysokie góry, ale przede wszystkim, że można tam żyć. Na piasku, w lesie i niemal w chmurach.
Życie takie różni się niemal wszystkim od życia na przykład w Polsce. To te różnice sprawiają, że mamy do czynienia z kolorytem, ciekawością i chęcią poznania inności.
Kiedy u wybrzeża Pacyfiku widzę szare, niewykończone domy na piasku, wiem, że mieszkający w nich ludzie różnią się ode mnie. Ja nigdy nie zamieszkałbym w takich warunkach.
Gdy jadę w bagażniku taksówki przez Andy, myślę, że to wielka frajda tak podróżować. Ale nie zdaję sobie do końca sprawy, że w peruwiańskich górach jeździ się tak na co dzień. Albo na dachu auta lub odkrytej pace. To tylko sposób podróżowania, ale jak bardzo się różnimy.
I wreszcie Amazonia. Też można mieć tam zwierzaka za przyjaciela. Ale nie jest to pies, tylko wąż.
Różnimy się tak bardzo, że nie starcza mi dwóch godzin lekcyjnych, by to wszystko opowiedzieć. A gdy już opowiem to, co zdążę, siadam przy ławce w pustej już klasie i wiem, że nie do końca jest tak, jak powiedziałem. Bo różnimy się, ale jesteśmy tacy sami.
I tu, i tam chcemy kochać i być kochani. I tu, i tam chcemy być zdrowi i szczęśliwi. I tu, i tam, chcemy się uśmiechać i nie ranić. Chcemy po prostu dobrze żyć, bez względu na to, gdzie przyszło nam się z tym zmagać. Nawet tymi samymi drogami do tego zmierzamy. W podróż zabieramy tylko inne rekwizyty, inne zwyczaje, inne słowa.
Opowiadam o takim Peru, jakim widzą go moje oczy. Ale może byłoby lepiej, gdybym zaczął o nim opowiadać tak, jak czuje moje serce? Nie będzie to już tak ciekawe, ale pewnie bliższe prawdy.
PS. Gdyby jakieś szersze grono chciało wysłuchać tej prawdy, moich opowieści o Peru, postaram się przybyć. Kontakt ze mną przez adres emailowy dostępny w moim profilu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz