wtorek, 9 czerwca 2009

Mam tylko chwile na życie

Życie składa się z drobnostek. Jedna chwila wystarczy, by spóźnić się kilka lat. Jakiś detal, by przyjść za wcześnie. Szczegóły potrafią odmienić wszystko, choć rzadko się to zauważa i kojarzy ze sobą. Bo i po co? Tylko stresów by się człowiek nabawił, gdyby o tym myślał.


Jednak czasami warto to zrobić. Pomyśleć o tych drobnostkach i połączyć ze sobą. Rzadko wychodzi z tego coś zrozumiałego. Z reguły wychodzi chaos i wielkie oczy na tajemnicę, którą jest życie. Ale wtedy łatwiej jest je zrozumieć.


U mnie było tak z Peru. Po jakiego kija tam pojechałem? Ani ze mnie amator plaż, choć na peruwiańskim wybrzeżu jest ich mnóstwo. Nie mam smykałki do wspinaczki górskiej, co mógłbym realizować w Andach. Ani też nie ciągnie mnie, jak wilka do lasu. W tym przypadku amazońskiego. No to dlaczego?


Przez chwilę. Przez jedną chwilę tam pojechałem i już zostałem. Chwilę, która się wydarzyła i trwała niecałe cztery minuty.


Obudziłem się wcześnie rano do pracy. W Edynburgu. Przed szóstą było, więc zrobiłem sobie mocnej kawy. Usiadłem z nią przed komputerem przejrzeć pocztę i co ciekawego ma dla mnie wujek Youtube. I to wtedy ta chwila wyskoczyła. A właściwie piosenka. Jedna piosenka, która kazała mi do Peru pojechać.


Nie znałem wtedy prawie w ogóle hiszpańskiego. Nic z tej piosenki nie rozumiałem. Zresztą słowa nie były dla mnie ważne. Na słuch i wzrok wyszło mi, że piosenka jest o miłości. Tak to czułem, bo wtedy – przez tę krótką chwilę – zdążyłem się w Peru zabujać. Na odległość.


No i pojechałem. A tam dupa zimna. Mało co zgadzało się z załączonym obrazkiem. Co ja gadam? Nic się nie zgadzało! Nie było we mnie niczego, co mógłbym porównać do tej chwili, gdy z kawą w ręku słuchałem tej piosenki po raz pierwszy.


Były tylko pytania, a pierwsze z nich brzmiało: - Kuźwa, co ja tutaj robię?


A teraz? Teraz takich pytań sobie nie zadaję. Bo wiem, że bez chwil i szczegółów, które tylko czasami dostrzegam, życie nie miałoby sensu.




Gloria Estefan - Hoy (Dziś):


Mam zaznaczone na piersi każdego dnia,

że czas nie pozwolił mi tu być.
Mam wiarę, która dojrzewa.

Idzie ze mną i mnie leczy, odkąd poznałam ciebie.


Mam zgubiony ślad między twoim i moim cieniem.

Który nie pozwala mi kłamać.

Jestem monetą w fontannie.

Ty – moim marzeniem.

Moim pragnieniem, by ożyć.


Mam ten sam poranek i akwarelę pragnącą

zobaczyć cię malującego na niebiesko.
Mam twoją miłość i twoje szczęście.
I stromą dróżkę.
Mam morze po drugiej stronie.
Jesteś moją północą i moim południem.


Dzisiaj zobaczę cię znowu.
Okryję się w twoje ubranie
Szeptaj do mnie w ciszy,
gdy do mnie przyjedziesz.
Dzisiaj znów cię zobaczę.

Rozweselę twój smutek.
Będziemy cieszyć się,

że ta miłość wzrasta.




2 komentarze:

  1. Ja ta piosenke sluchalem bedac w Chile. I tez sie w niej zakochalem. Ale tylko wwersji oryginalnej. Slyszalem w UK wersje angielska i nie napelniala mnie takim uczuciem, co wersja latynoska. Jezyk hiszpanski ma swoja magie i oprocz tego jest "muy sexy".

    OdpowiedzUsuń
  2. Dices muy sexy? A wiesz, że mi to nie przyszło do głowy :). Magia hiszpańskiego? Jasne, czaruje mnie ten język codziennie. Nie słyszałem "Hoy" w wersji angielskiej. Nie będę jej sprawdzał. Wierzę Ci na słowo, że to nie to, co latynoska :)

    OdpowiedzUsuń