sobota, 22 sierpnia 2009

Naleśniki w rzece

Nie planować. Nie patrzeć wstecz. Być tu i teraz. Cały czas. Znajdować w tym byciu przyjemność, także wtedy, gdy nie wszystko idzie dobrze.


Prosty przepis na codzienne życie. Jak na naleśniki. Mąka, jajka, mleko, cukier – wszystko zamieszać w jednym garnku i potem, na tarasie, puścić w świat podczas śniadania.


Z życiem to też działa. Takie postawienie sprawy sprawia, że zaczyna się je bardziej rozumieć. I nie ma wtedy znaczenia, że nie wszystko idzie dobrze. Bo co to znaczy, że nie idzie dobrze? Nic nie znaczy, tylko mąci w głowie. To znaczy, że jest się tu i teraz, ale nieprawdziwie, bo myślami sięga się gdzieś dalej – w przyszłość albo przeszłość. I porównuje wszystko do teraźniejszości. Zupełnie niepotrzebnie, jeśli naprawdę chce się poczuć chwilę obecną.


Sam przepis nie zadziała jednak. Niestety. Trzeba jeszcze do niego wejść. Nogami i rękami. Wtopić się we wszystkie składniki, które przynosi życie wokół. Nie, nie chodzi o to, żeby zanurkować w masie naleśnikowej. Tylko w rzece, która płynie przez życie. W rzece, którą życie jest. Nie trzeba przy tym umieć pływać.


Skoczyłem i płynę sobie, nie mając pojęcia, jak się poruszać, ani nawet w którą stronę się skierować. Po prostu płynę sobie i czasami uśmiecham do tego gościa na brzegu, który smutnymi oczami patrzy za siebie. I po tym, co tam widzi, nie ma już odwagi spojrzeć przed siebie.


Płynę sobie raz rwącą, raz spokojną rzeką i uśmiecham się do niego, nie zdając sobie do końca sprawy, że na stromym brzegu zostawiłem samego siebie.

2 komentarze:

  1. Piotrze...uśmiecham się:)
    E.K

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieki Piotr za przepis na "przezywanie" o smaku slodkiego mleka - czy to czasem nie ptasie mleczko? Bozenka

    OdpowiedzUsuń